Dziś Bombelina skończyła kolejną, drugą już wiosnę w swoim życiu. Pobudka o 6:00. Dość wcześnie. Tradycyjne skakanie po głowach i głośne okrzyki radości z powodu rozpoczętego dnia. Potem jajo i bułka. Prawie zgodnie z planem po ósmej jazda na lotnisko Lolki oglądać. Radość w oczach Bombeliny nie do opisania. Uwielbia jak Lolki latają.

Posiłek w Jelitkowie, na łonie naury bo dzień słoneczny i ciepły. Sto Lat po Meksykańsku odśpiewany i inne przeboje latino. Burrito palce lizać. Zupa bajeczna. Muchos gracias Gosiu!
Na plaży też byliśmy bo niedaleko
Tam już dźwięki kojącego serca i umysły latino nie dochodziły, skutecznie zagłuszone przez znane szlagiery popularnego u nas nurtu
polino.
Niby podobne, bo równie proste w treści, a jednak różne. Zdecydowanie polecam
gitarre i
sombrero.
To tyle.
Kłaniam się nisko
Napisał
PuPuchacz
Zdjęcia od góry: Lolek i pasażerowie,
Gitarra i latino, tortilla i nadzienie
Bombelinie sto lat, lolków na niebie i meksykańskiej słodkości. widzę duże zmiany, od kiedy zdolny tata już nie pełza a lata?
OdpowiedzUsuń