niedziela, 27 września 2009

Galerianki



Przyznaję, ten film po prostu musiałam zobaczyć. Od dawna fascynuje mnie równorzędny świat za szybą. Niby ci sami ludzie, no Polacy, jedna parafia i te same centra handlowe. Różni nas wiele, jednak odważę się powiedzieć, granica jest płynna.


Jeszcze niedawno może nie przeszłoby mi do głowy taka abstrakcja. My to my, czyli nazwijmy to umownie Facebookowcy ( dla niewtajemniczonych- portal facebook.com) ,oni to on, ci z NK (tu chyba każdy jest wtajemniczony w fenomen nasza-klasa). Koniec kropka.

My-wykształciuchy, tzw. bardzo „IN”, Naszoklasiści vel NKocy w dziwnych strojach (róż dominanta, sweter w serek, i białe gadżety: kozaki, okulary etc),w podrasowanych golfach, mercach. No i oczywista bez zimnego łokcia w rytmach dicho się nie obędzie. Najbardziej charakterystyczną różnicą tych dwóch światów jest język. Nieprawdopodobne jest to, nawet słowo „k..wa” brzmi inaczej. Nie potrafię tego wytłumaczyć, przecież ten sam akcent niby, język polski w sumie. A mimo to inaczej. Dla NKów to słowo brzmi jakoś niewyraźnie, prawie go nie słychać, nie wyróżnia się, tak często jest przeplatane. Przecinek taki. U FB owa „k..wa” również występuje i też wcale nie rzadko, ale jest bardziej wyraźna z dużym ładunkiem uczuciowym.

Analiza tych dwóch światów zająć by mogła jeszcze wiele akapitów, ale ja powrócę do Galerianek.

Otóż, właśnie wczoraj w gdańskim kinie o 21.30 zupełnie nieświadoma Fbowiczka wkroczyłam na teren typiar i gostków z NK( typiara- w słownictwie NK oznacza po prostu młode dziewczyny-bez oddźwięku pejoratywnego, gostek zaś to po prostu facet).

Film jak to film, smutek po prostu. I myśl, „moje dziecko takie nie będzie”.

Wszystko to podsumować można cytatem z filmu „Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melaż i się nie przyzwyczajać”.

Jednakże nie tyle o film mi chodzi, a o reakcję NKów siedzących obok mnie, pijących tę samą colę z jednego dystrybutora i patrzącą na ten sam ekran.

Dla nich to była po prostu dobra komedia, a sumie to nuuuuuuuuuuuda. Nic nowego, nic przecież szokującego. Bo przecież tak jest, norma przecie. I dać za tę chałę przeszło 20 zyla, maaaaaaaaasakra.

Komentarze moich sąsiadek często i gęsto porażały bardziej niż teksty z filmu. Cytatów nie umieszczam z obawy przed blokadą administratora.

Śmiech widowni nie pokrywał się z moim. Mnie się wtedy właśnie chciało płakać. Po seansie ( większość bardzo niezadowolona) spotkaliśmy się przed wyjściem. I jakbym grała w tym filmie. Wszystko takie same, te same torebki, komentsy. Dosyć często chodzę do kina i wcześniej nie zauważyłam takiej koncentracji NK w jednym miejscu, w jednym czasie. Może do głowy mi nie przyszło, że „ Człowieka można poznać po jego telefonie”(cyt. z filmu)



Żeby nie było, moje refleksje nie miały na celu osądzać żadnej z grup. Po prostu jest to subiektywne odczucie do pewnej grupy społecznej, do której nie należę, jednakże jest dla mnie tak egzotyczna, jak pomarańcze na Gwiazdkę w latach 80-tych.

Co więcej, podział na facebookowców i NKów, jest oczywista terminem umownym i bardzo uproszczonym, proszę zatem tego wywodu mego nie traktować zbyt dosłownie.

Lalka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz